Archiwum listopad 2007


lis 04 2007 Spełniaj swe marzenia
Komentarze (0)
Na imie mam Mateusz w wieku 19 lat stwierdziłem żę życie nie mam większego sęsu. Ale dzisiaj, tej nocy odkryłem swoje powołanie.
Natknęła mnie moja Matka która stwierdziła że zostało jej tylko umrzec ,a znająć ją i reszte ludzi na tym globie, NIC Z TYM nie zrobi- to straszne ale prawdziwe tylko wybitne jednostki spełniają swoje mażenia, czy ty który to czytasz nie chciał byś być wybitną jednostką, czy poprostu zostaniesz ogłupionym przez media i urzywki pracującym szarakiem, martwym w środku alkocholikiem, oszalałym narkomanem. Ci straceni ludzie którzy nigdy się nie wybiją budują ten system oni sa jego podporą ludzie cierpiący na depresje o której nie wiedzą, Chłopstwo współczesnego świata

"Spełniaj swe marzenia" 23:36 4 . XI. 2007

Tysiące myśli sciga mi się po głowie, nie dla tego bym tylko myślał sam dla siebie ale żebym się nimi podzielił z innymi, Bóg dał mi nieprzeciętny dar!
Stwierdzam że w życiu trzba się spełniac może ten tekst nie będzie przebłyskiem artystycznego geniuszu ale przynajmniej upustem tych myśli które nie dają mi spokoju. Jeżeli stwierdzisz kiedyś że chciał byś coś zrobić- Zrób TO ! niema się co zastanawiać nad konsekwencjami jeśli stwierdzisz że twoje życie to tylko praca, szkoła , sen , rodzina i chciał byś zrobić coś wiecej zrób to! jeżeli coś stoi ci na drodze rzuć to, omiń, byś nie stwierdził iż zostało ci już tylko umrzeć, ja uważałem tak aż do dzisaj że śmierć będzie przerwą w tym ciągu nieprzewidzianych zdażeń problemów i wypadków jakim jest życie. Kiedy pomyśle co ciekawego mógł bym zrobic nie widze nic bardziej pociągającego niż przekazanie tym któży to przeczytają, to czego nigdy nie byłem w stanie powiedziec na głos, nie wiem czy to z powodu niesmiałości czy natłoku myśli których nie moge ogarnąć w jedną cłosc gdy chce coś powiedzieć. Nigdy nie umiałem porośić o pomoc, ten kawałek papieru będzie moim terapełtą na którego mnie nie stać, a z którym z pewnoscią powinienem się spotkac może nie teraz, bo znalazłem wreście sęs, to co pisze to sęs , nie dla każdego, nie każdy to zrozumie. Pisze poprostu to co chce nikt nie wymaga odemnie żadnego tematu a pisanie przynosi mi ulge, jak narkotyk jak upicie się do nieprzytomności. Rodzice, nie oskarzając ich oczywiście o to że są złymi ludzmi lub kiedykolwiek uczynili mi jakąkowiek krzywde, zawsze uświadamiali mi dosyć skutecznie że do niczego się nie nadaje, ja rówinież nie znajdywałem w sobie żadnych talętów, mówili ,,Co dotkniesz -pali ci sie w rękach" mówili nie dlatego bo chcieli dać do zrozumienia to że jestem beznadziejny ale poprosu ja nic nie umiałem byłem nie tyle zwykły, przeciętny , co bezurzyteczny. Teraz zauważam potrafie przelać swoje myśli na papier znaleźć tu miejsce w którym gdy się mocno postaram to nic nie spieprze ,a gdy spieprze to moge to naprawić nie tak jak w życiu które gna wciąż naprzód nie dając się zatrzymać, tu moge cofnąć się w czasie. Nigdy nie miałem jakiś specjalnych mażeń poza takimi jak kupno samochodu albo plackami na obiad, nie widziałem celu teraz widze.

Od czego by tu zacząć?? Wymyślmy bochatera, bochaterem może będe i ja sam...
wrosz